Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ojciec Chrzestny
Administrator
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 12:50, 09 Lut 2010 Temat postu: Chronić Ojca Chrzestnego(wszystkich) |
|
Pewnego dnia do Willi przyjechała czarna piękna limuzyna.Wysiadł z niej starszy dosyć przystojny mężczyzna.Był ubrany w czarny garnitur.Na ręce nosił piękny zloty filigramowy helwetia ,który w tych czasach był najdroższym i najlepszym zegarkiem na całym świecie.podszedł do drzwi i zapukał.Otworzył Don Cappito i powiedział:
-Witaj Ojciec Chrzestny.Co cię sprowadza w moje skromne progi. -Ojciec wszedł do środka i usiadł wygodnie w jednym z krzeseł.
-hmm....To będzie bardzo trudna misje -Powiedział smutnie Ojciec-
-Zrobię dla ciebie wszystko Ojcze -Bez zastanowienia powiedział Cappialo-
-Jak jesteś tego pewny to dobrze -Powiedział z ulgą Ojciec- Zbierz ludzi i przyjeżdżaj do mnie.Czeka nas wielka wojna z potężną mafiią.A ,żeby jeszcze nie było miło przekupili policjantów ,żeby atakowali nas.Trzeba ,zebrać jak najwięcej ludzi, o wyposażenie się nie martw.Zrób to jak najszybciej.
-Dobrze Ojcze .Zrobię wszystko co mogę zrobić dla naszej MAfii. -Ojciec Wstał i wyszedł bez słowa.Wsiadł znów do auta i pojechał.Don Cappialo cały czas próbował wymyśleć co może zrobić ,ale jakoś nie mógł się skupić.Następnego dnia .........
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ojciec Chrzestny dnia Pią 20:03, 12 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Don Cappialo
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sycylia
|
Wysłany: Wto 13:21, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
kazałem zawieźć się do baru i tam wszystkim wytlumaczylem ze Ojciec kazał nam zniszczyc wrogą mafię. Powiedziałem, że wszystkie zabawki daje Ojciec. Kazałem im czekać na mnie i dopiero wtedy pojechać do Ojca.
Razem z maxem i Olafem pojechaliśmy po alaseja. Niestety u niego nikgo nie było. Zostawiłem karteczkę, że jeżeli łaskawie przeczyta ją ma ruszyć się do willi Ojca Chrzestnego.
Następnie po kwadransie zajechaliśmy pod dom Razorra lecz sytuacja się powtorzyla. Kazałem zawieźć mnie do baru a im szukać razorra i alaseja. Lecz po kwadransie nikogo nie było. Pojechałem do pewnej małej mafii na obrzeżach miasta, z którymi dobrze żyłem. Lecz zobaczyłem tam tylko trupy. Pomyślałem, ze tamci byli szysbsi. Mając bardzo mało ludzi z połową pojechałem do Ojca a reszccie kazałem szybko znaleźć jakichś dobrych gangsterów i przyjechać do Ojca. Po 15 minutach z resztą zajechałem do Ojca...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alasej
Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie wiedomo
|
Wysłany: Wto 16:35, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
- Alasej przebywał akurat na lotnisku niedaleko miasta. Było to nieduże, trawiaste pole na którym lądowały mniejsze samoloty. Dzisiaj akurat odbywały się pokazy lotnicze i darmowe przeloty samolotem dla pilotów. Cała atmosfera zabawy byłą przednia. Ludzie świetnie się bawili. Było tu wiele znanych osobistości ze świata mafii. Alaseja otaczała grupka pilotów, a zarazem przyjaciół z dawnych lat. Wspominali, żartowali i ogólnie śmiali się do łez przypominając sobie dawne awantury i spory. Po pewnym czasie samoloty wylądowały, goście się rozeszli, a na polu zostały tylko maszyny i nieliczni ludzie. Alasej już miał się zbierać kiedy z miasta przyjechał jego dawny pracodawca a teraźniejszy przyjaciel. Kilku z mafiozów z lotniska także szykowała się do odjazdu. Niestety nie było ich wielu. Na lotnisku zostało większość przyjaciół Alaseja. W zasadzie na spotkanie do ojca wyjechało ich tylko trzech. Po mniej więcej godzinie jazdy dojechali do willi Ojca. Po drodze wszyscy wzięli swój ekwipunek. Uzbrojeni i tak naprawdę gotowi do awantury weszli na teren willi. Ochroniarze obrazu przyczepili się jak rzep do psiego ogona ich broni, ale Ci się nie dali i po dłuższej chwili byli już w środku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ojciec Chrzestny
Administrator
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:52, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
Ojciec Chrzestny siedział ,Przy stole cały smutny ,ponieważ wiedział ,że wiele jego ludzi umrze.Był to bardzo silny człowiek ,ale nie wytrzymał.Z okczu wyleciały dwie krople.Szybko wytarł je ręką ,bo słyszał ,że ktoś idzie.Zobaczył ,że Don przyszedł z mało grupką gangsterów gotowych do walki a Alasej przyszedł ze swoimi przyjaciółmi również gotowych.Alasej i Don podeszli do stołu i usiedli.
-No więc tak -Zaczął Ojciec - czekamy jeszcze na Razorr i innych prawda?
-Tak -Odpowiedział Don-
-hmmm , mało czasu zostało nam , nieprzyjaciele zbliżają się do nas dużymi krokami -Powiedział smutnie Ojciec- A może macie jeszcze pomysł kogo przyprowadzić -Dopowiedział-
-Ja bym się teraz zajął bardziej taktyką -Powiedzieli równocześnie Don i Alasej-
-Dobrze... -Wstał Ojciec i podszedł do mapy miasta- Ty Alasej pójdziesz ze swoimi przyjaciółmi do południowej Ilvertown. Don razem se swoimi ludźmi pojdzie na północne granice miasta.JA i dwudziestu moich pójdziemy na wschód .A Razorr i inni pójdą na zachód.Pasuje wam? -Spojrzał na Alaseja i Dona- Może wy macie jakiś pomysł ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Don Cappialo
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sycylia
|
Wysłany: Wto 18:27, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
Ojcze mi pasuje taka wersja wydarzen, ale musimy tez przyjac ze moga miec wtyki, ktore zniszcza nas od srodka - my pojedziemy w cztery strony swiata a oni moga nas wziąć od tyłu.
//Kiedy ten Razorr przylezie wreszcie!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alasej
Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie wiedomo
|
Wysłany: Wto 21:17, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
Alasej siedział na skórzanym, miękkim fotelu dość daleko od stołu. Przysłuchiwał się rozmowie dostojnie z daleka. Nagle zauważył, przez okno, jak do willi zbliża się spora grupa ludzi. Także przed bramą wejściową stanęło kilka samochodów różnych marek. Alasej wstał i wyszedł biorąc ze sobą karabin. Wszedł na strych posiadłości który idealnie pasował na pozycje snajperską. Był mały, dachówki chroniły go przed pociskami i posiadł wiele okien, przez które doskonale widział co się dzieje. Ruch trwał nie tylko przed bramą wjazdową. Cała posiadłość była otoczona ludźmi i samochodami. Poszedł natychmiast do stromych schodów prowadzących w dół. Czekali tam na niego zainteresowani ludzie, bowiem jego zachowanie było dla nich dziwne.
- Ojcze, nie trzeba będzie nigdzie jeździć. Decydująca bitwa rozegra się pod twoim domem, a może nawet w środku. - powiedział. - Spojrzał przez chwilę na jedno z okien. - Jeśli ojciec ma coś takiego, to niech da tutaj BAR'y, Breny, bądź inną broń stacjonarną! Pistolety maszynowe przydadzą się na dole! - rozkazał. - No jazda nie mamy czasu!...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Don Cappialo
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sycylia
|
Wysłany: Wto 22:19, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
Zdziwiłem się na zachowanie alaseja ale szybko mnie oświeciło.
Zobaczyłem za oknem około 50 ludzi licząc na oko. Mieli niemiłe zamiary. Mówiłem ze nas s********e zaskoczą od tyłu i kazałem moim ludziom pochować się tak aby mieli szansę ustrzelić kogoś. Trójce kazałem iść zaskoczyć ich od tyłu lecz szybko zginęli. Nie wierzyłem, ze wygramy. Sądziłem, że szanse są super małe.
Sam osłaniałem Ojca i przewróciłem stół, aby miec schronik i moc strzelać. Az nagle
//Jak sytuacja i czy ci moi zabili lub ja kogos?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ojciec Chrzestny
Administrator
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:24, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
//Teraz Tak kolejka toczy się tak:
-Ojciec Chrzestny
-Carlo Bivelli
-Paolo Capaldi
-Antonio Castiglione
-Don =)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ojciec Chrzestny
Administrator
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:41, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
Ojciec Chrzestny był już bardzo zdenerwowany.Mówił sobie pod nosem:
-Te k**** już nawet do domu włażą!! Jak tylko jednego dorwę to zaraz łeb wykręcę!!Wszyscy do piwnicy !!Tam jest nasz magazyn broni!!Szybko !! -Powiedział bardzo zdenerwowanym głosem- Koło głów leciały już strzały ale na szczęście nikomu się nic nie stało.W piwnicy każdy z was dostał wymarzoną waszą broń.Ojciec powiedział swoim ludziom ,żeby pilnowali pod każdym oknem i przy drzwiach.A cała reszta na górę.Każdy z was miało po dwie bronie (oczywiście Colth i Thomson).
Ojciec czekał na gorze przy schodach, ponieważ wiedział ,że czym prędzej tam wejdą.
Przeciwnicy już podchodzili ,byli już dosłownie przy drzwiach i oknach.
//wasz ruch
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carlo Bivelli
Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 23:11, 09 Lut 2010 Temat postu: |
|
Pobiegł szybko na strych unikając kul, czołgając się podszedł do najbliższego okna ,wyjął Thomsona i strzelił w auta stojące przy brami na ulicy . Pewny siebie ,bez strachu ścisnął za spust celując w silnik. Po wystrzeleniu 6 naboi schował się za ścianę, bo ktoś oddał w niego całą salwę .Po dłuższej chwili wyjrzał za okno i zauważył dwóch ludzi. Bez namysłu od razu zaczął w nich strzelać. Jeden z nich dostał w klatkę i padł na ziemię wyjąc z bólu a ten drugi schował się za autem i zaczął do niego strzelać .Wtedy ze strachu padł na ziemię.Po chwili złowrogiej ciszy- wstał i po raz kolejny zaczął strzelać w silnik auta tak długo, aż skończył mu się cały magazynek.Schował się za ścianą i szybko,nerwowo go przeładował.Potem pobiegłem zobaczyć , czy napastnicy już weszli do domu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Carlo Bivelli dnia Czw 0:24, 11 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caprizzo Razorr
Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:55, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
Caprizzo niestety spóznił się na spotkanie.Bardzo zdziwił się jak zobaczył przed willą mnóstwo ludzi strzelających się.
-Kurde,na pewno mają kłopoty-pomyślał
Miał w kieszeni dwie bomby własnej roboty,nóż i TT i 2 magazynki do niego.
Wiedział,że musi odnależć Ojca i resztę załogi.Odciagnął jedengo z gangsterów,zadzgał nożem i przebrał się w ciuchy ich gangu.Następnie dołaczył do gangsterów wchodzących do domu,udając jednego z nich
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alasej
Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie wiedomo
|
Wysłany: Śro 17:45, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
Alasej wziął niechętnie Thompsona. Zgodnie z jego planem wyją także z magazynu dwa BAR'y. Zabrał też z magazynu spory zapas amunicji do ów BAR'ów, a do Thompsona wystarczył mu ten który dostał - wczesny model z stu nabojowym magazynkiem. Będąc tak uzbrojony wyszedł z piwnicy i skierował się na strych gdzie zostawił swojego Springfild'a. Wybił okno, nie miał większego wyboru. Wystawił lufę BAR'a za okno i nacisną spust...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Carlo Bivelli
Dołączył: 09 Lut 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 21:41, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
//Ej gramy tak:
-Ojciec Chrzestny
-Don Cappialo
-Al Capone
-Carlo Bivelli
-Alasej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ojciec Chrzestny
Administrator
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 22:00, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
Razorr wszedł do domu i poczuł w nodze coś zimnego -przeszły go dreszcze- Upadł na ziemie i się nie poruszał.Dostał kulkę.Na całe szczęście dostał tylko w nogę i zemdlał.
Ojciec Chrzestny który czekał na schodach zauważył ,że leży tam Capriazzo.Szybo zleciał na dół i wtargał go na górę.Obejrzał go i zauważył ,że ma kulkę w nodze.Nie widział co ma zrobić.W tym samym czasie Alasej i Carlo naparzali w przeciwników.Zabijali jak po maśle.Jeden strzał jeden trup.W końcu gangsterzy dotarli do domu.Zabili już cały dół i zmierzali ku górze.Don słysząc ,że ktoś zmierza po schodach powiedział swoim ludziom.
-Idzie na schody tam już sam -Powiedział szybko Don-
dwóch ludzi dona poszło na schody i odrazu dostali kulki w serce.
-O kur*a - Wtrącił się Ojciec-
Don wzioł karabin w dłoń i trzymał palec na spuście.Czekał tylko aż się wychylą...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Don Cappialo
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sycylia
|
Wysłany: Śro 22:09, 10 Lut 2010 Temat postu: |
|
Don był wkurzony, tym że są aż tak bezczelni.
Pomyślał sobie: "Raz się żyje"
Schował się za ścianą obok schodów i czekał na nich jak na ofiary, które muszą odpokutować. Jeden sk*****el wszedł, jedna kulka i leżał. Niestety nacierały posiłki.
Wziąłem, przeżegnałem się i usłyszałem wiele kroków. Wychyliłem się. Straciłem 3 kule ale zabiłem dwóch. Niestety było ich za dużo.
Kazałem moim dwóm co byli obok troszkę ich pozabawiać, a sam pobiegłem dalej do schodów na strych i czekałem. Przyuważyłem dobrą kryjówke, z której dość dobrze widziałem jak nacierali ale oni mnie nie widzieli.
Znowu pojawiło się dwóch. Wycelowałem i dwa trupy. Zdawało mi się, że spalona była ta kryjówka ale zostałem w niej bo jakbym uciekł wystrzeliliby mnie jak kaczkę.
Zauważyłem kolejnych. Przycelowałem i zabilem ich. Kosztowało mnie to 10 kulek.
Wziąłem przeladowalem bo miałem 3 magazyny po 50 i jeden swoj z 20.
Przeladowalem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|